Cześć wszystkim! To właśnie dzisiaj jest ten dzień kiedy ruszam z prowadzeniem tego bloga. Zaczynamy, zgodnie z grafikiem, z recenzja. Dziś będzie to niedroga paletka cieni z
Make Up Academy "Romantic Efflorescence".
Prawdą jest to, że na paletki MUA polowałam bardzo długo i nigdy nie umiałam się zdecydować. Przyszedł jednak czas świąt Bożego Narodzenia i musiałam wybrać sobie, na cito, coś na prezent. Przejrzałam praktycznie cały asortyment strony
kosmetykizameryki ciągle mając w głowie "Dorota, pamiętaj o cieniach". Po krótkiej chwile namysłu i po paru radach stwierdziłam, że tą którą wybiorę będzie Romantic Efflorescence i... jestem zachwycona.

Cena to zaledwie
20,99 zł. W zamian dostajemy 12 cieni i obustronną pacynkę, którymi wykonamy makijaż dzienny jak i wieczorowy
(propozycje pojawią się wkrótce).
Zaczynając od górnego rzędu. Pierwszy cień "
mesmeric". Jest matowym beżem (z nutką różu). Stanowi świetną bazą na całą powiekę oraz idealną opcje na zmatowienie łuku brwiowego przy mocniejszym makijażu. Kolejnym jest
"tempt" - przepiękna, z delikatnymi drobinkami śliwka. Idealnie podkreślająca zieloną tęczówkę. Następnie
"corrupt" - najzwyklejszy czarny, matowy. Co tu dużo mówić - przydaje się w wielu makijażach, może nawet zastąpić, z powodzeniem, eyeliner. Cieszę się, że jest w tej paletce dla niego miejsce. "
Obsessed" to odcień chłodnego brązu z drobinkami.
 |
"obsessed" vs "bewitch" |
"Lavish"- matowa kawa z mlekiem, doskonała do zaznaczenia załamania. I na koniec przepiękne mieniące się złoto -
"flery". Kącik oka, cała ruchoma powieka, czy dolna - fantastycznie dodaje charakteru prostemu makijażowi.
Dolny rząd, tak jak w przypadku górnego, zawierają 3 matowe cienie. Począwszy jednak od strony lewej.
"Bewitch" - tym razem to zdecydowanie cieplejszy brąz z drobinkami.
"Magnet" to jeden z moich ulubionych w tej paletce cieni. Matowa, gorzka czekolada. Uwielbiam podkreślać nim dolną powiekę, zewnętrzny kącik oka, czy narysować delikatną kreskę przy górnych rzęsach. Jego zużycie możecie zobaczyć na zdjęciach - tak bardzo go kocham.
"Exposed" trudno określić. Szary zmieszany ze srebrem z drobinkami. Choć na taki nie wygląda opalizuje na złoto
"Siren" to matowy odcień fioletu.
"Reveal" to czyste, połyskujące srebro. Doskonały do wieczornych makijaży lub rozświetlenia dziennego. I na koniec czekolada mleczna
"captivate". Matowy, kolejny do załamania powieki lub delikatnego przyciemnego zewnętrznego kącika oka.
 |
Górny rząd od "flery" |
 |
Dolny rząd od "captivate" |
Jeśli chodzi o ich trwałość to jest bardzo dobra. Co prawda głównie używam ich na bazę z Wibo lub korektor z Catrice, ale same w sobie też są okej. Na bazie wytrzymują ok. 10h nie ścierając się, czy osypując. Oczywiście, przy aplikowaniu możemy się tego dopatrzeć, ale generalnie zdarza się to przy nabieraniu. Za taką cenę i ilość cieni jestem w stanie przymknąć na to oko. Pudełko choć bez lusterka nie jest wykonane z bardzo taniego plastiku. Trzyma się dobrze, choć już parę razy zdołało upaść. Ich pigmentacja jest bardzo dobra, co można zobaczyć na zdjęciach (bez bazy), a co najważniejsze - można ją stopniować! Świetna na prezent dla kobiety rozpoczynającej przygodę z makijażem.
Jestem zachwycona <3
OdpowiedzUsuńCudno!
OdpowiedzUsuń