3# RECENZJA: Chińskie pędzle

Cześć! Po ponad miesiącu testowania przychodzę do Was z kolejną dość istotną i myślę pomocną recenzją. Dziś przeczytacie coś o pędzlach, które, moim zdaniem, idealnie nadają się dla wszystkich osób zaczynających bawić się makijażem, ale również dla takich, które mają dość spore pojęcie o tym, ale poszukują tanich, dobrych narzędzi do pracy.

Zanim zamówiłam te pędzle, w swojej skromnej kolekcji (zrobię osobą podstronę z tym, będę aktualizować byście mogli podglądać co tam nowego się pojawia) miałam już parę, ale jednak ciągle za mało. Postanowiłam coś z tym zrobić i trochę za sprawą mojej koleżanki, ale również przez ciekawość poszperałam w Internecie i takim oto sposobem dorwałam tych 10 pędzli przedstawionych na zdjęciach poniżej. 


Ich cena waha się od 24 do 30 złotych na allegro. To bardzo mało jak za taka ilość pędzli, które są naprawdę dobrej jakości. Można je dostać w dwóch wariantach kolorystycznych: ze złotą skuwką lub ze srebną. Z wyglądu bardzo przypominają pędzle Hakuro, ale wiadomo - trochę im do nich brakuje. Na rękojeściach nie ma żadnych napisów, jak to bywa w przypadku innych marek. Ich włosie jest syntetyczne, bardzo miękkie, dobrze przycięte. Nie robią smug, gdy nakładamy kremowe produkty, co jest dość ważne, zwłaszcza przy podkładzie. Dodatkowo są lekkie, dobrze wyważone przez co praca z nimi staje się jeszcze przyjemniejsza i wygodniejsza. Po umyciu nie zmieniają swojego kształtu, co możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach. Jedynym minusem jaki zauważyłam w ich używaniu to fakt, że pochłaniają strasznie dużo podkładu. Normalnie, gdy nakładam go dłońmi jedna pompeczka w zupełności wystarcza mi na pokrycie całej twarzy. Tutaj niestety muszę dołożyć jeszcze z jedną, półtora, zależy od gęstości fluidu. Jak wiemy pędzle wchłaniają takie produkty, ale te niestety zdecydowanie za dużo. Niemniej jednak z chęcią po nie sięgam i w obliczu wielu zalet, ta nie sprawia mi jakiegoś większego dyskomfortu.

Teraz po kolei opowiem Wam trochę o każdym z pędzlu, do czego ja go używam, do czego się nadaje i etc.
Pierwszy: Jest to duży pędzel, skośne ścięty, płaski. Używam go często do nakładania bronzera lub rozcierania. Nadaje się również do każdego innego rodzaju pudrów, zwłaszcza mineralnych.


Drugi: Jest to puchaty pędzel, mocno zbity, niby ścięty skośne ale jednak półokrągły. Jak widać po zdjęciu (niestety nie umyłam wszystkich) używam go do różu, głównie do różu. Czasami zdarzy mi się nałożyć nim puder, ale bardzo rzadko. Nadaje się on również do podkładu, czy rozcierania rozświetlacza/różu/bronzera.


Trzeci: Duży, puchaty, zbity, półokrągły - idealny do nakładania podkładu jak i do produktów mineralnych, sypkich. Ja używam go do nakładania pudru, choć początkowo do fulidu/kremu BB. 


Czwarty: Duży, płaski, dobrze zbity. Ja używam go do podkładu, który nakładam "ruchem" stemplującym, a nie rozcierającym, gdyż tak zapewnia mi to większe krycie, a ten pędzel idealnie się do tego nadaje, bo jak przeczytaliście wcześniej jest płaski, równo ścięty. Nadaje się też do pudrów wszelkiego rodzaju. 


Piąty: Zwężający się ku górze, dobrze zbity - idealny do rozświetlacza, czy rozcierania korektora pod oczy. Górną częścią możemy nałożyć rozświetlacz/korektor pod łuk brwiowy, nad niego czy na nos lub łuk Kupidyna. Dodatkowo sprawdzi się przy konturowaniu nosa za sprawą zwężającej się końcówki. 


Szósty: Jest to pędzel mały, niezbity, ścięty na półokrągło. Ja używam go zwykle do nakładania korektora, ale świetnie nada się do rozcierania cieni, czy w ogólnie ich nakładania. 


Siódmy: Zwężający się ku górze, mocno zbity. Idealny do wklepywania cieni, podkreślenia dolnej powieki, czy zaznaczenia załamania górnej powieki. Można go również użyć do wyczyszczenia obszaru pod brwią.



Ósmy: Płaski, skośne ścięty. Początkowo używałam go do korektora, ale nie zdał egzaminu.Teraz albo nakładam nim bronzer na nos lub cienie w załamanie powieki, ale także rozświetlający cień w wewnętrzny kącik oka. Moim zdaniem do tego się nadaje idealnie.


Dziewiąty: Puchaty, delikatnie skośnie ścięty. Świetny do blendowania cieni. 


Dziesiąty: Puchaty, półokrągły. Stosuje go nie tylko do nakładania cieni, ale również do ich blendowania. 


I co o nich myślicie? Dajcie znać, czy dokonalibyście zakupu, czy wolelibyście zaoszczędzić i wydać na jakieś markowe. Osobiście uważam, że nie są to pieniądze wyrzucone w błoto. Ich włosie jest zdecydowanie lepszej jakości niż pędzli z Rossmanna z serii For Your Beauty, tych z tymi białoszarymi rękojeściami. Zdają egzamin.


2 komentarze:

  1. Ja mam markowe ze Sleeka, zapłaciłam 80 zł za 7 pędzli i jestem z nich średnio zadowolona. Te wyglądają o wiele lepiej <3 chętnie bym je kupiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam w ręku pędzli ze Sleeka, ale też słyszałam, że dziewczyny są z nich średnio zadowolone. Te polecam, bo za taką cenę są naprawdę obiecujące i przyjemnie się z nimi pracuje. :> :*

      Usuń

© Agata dla WioskaSzablonów | Technologia blogger. | Freepik FlatIcon